Wiecie już, że Dziadówy nie szczędzą kasy na jedno: okrycia wierzchnie. Jest to coś, co ma służyć latami, co ma być i praktyczne i po prostu piękne. O płaszczach wiosenno-jesiennych już było, teraz przyszedł czas na zimowe kurtki. Niby prawdziwej zimy w tym roku nie uświadczyliśmy, ale lekki mróz i zimny wiatr dał się we znaki. Magda lubi szaleć na Vinted.pl i tam to wypatrzyła barwną ukwieconą kurtkę z polskiej firmy Naoko. Ania długo wahała się z inwestycją. Nosiła a to sztuczne futerko z lumpa, a to kurtkę z Pull&Bear kupioną kilka lat temu na wyprzedaży za 50 zł, w końcu w second-handzie kupiła za 10 zł czarne futro z karakuł. Jednak sztuczne futerko popruło się doszczętnie, w zielonej kurtce poszedł zamek na amen, a o karakułach Ania poczytała w internecie i gdy uświadomiła sobie, czym owe tajemnicze karakuły są i jak powstają – żachnęła się i postanowiła, że nigdy w życiu ich na siebie nie założy. I zainspirowana Dziadówą Magdą – na fali ostatnich zimowych wyprzedaży – zakupiła także kurtkę z firmy Naoko. Każda z nich jest inna, Magda wybrała czerń z różowo-czerwonymi motywami, zapinana na zamek, ciut krótsza. Ania kupiła długi płaszcz, z rudawymi kwiatami. Obie różne, jednak świetnie skrojone, otulające ciepłem i oryginalne. Zachęcamy Was do przejrzenia stron ubraniowych polskich marek, obecnie jeszcze można złapać ostatnie sztuki po promocyjnych cenach. A zimowe kurtki to przeważnie solidny wydatek, więc warto skorzystać z okazji.
Magda ma na sobie: kurtka – Naoko.pl, czapka – butik w Ostrołęce, golf – Tesco, łańcuch – kupiony dawno temu na wyprzedaży, spodnie – sh, buty – vinted.pl










Ania ma na sobie: kurtka – Naoko.pl, czapka – kupiona w sh w czasach studenckich, szal – Pull&Bear, kupiony w małym sklepiku na Lipowej „Wszystko za 5zł”, spodnie – Lee, buty – Zign (Zalando)







